Pracował dla okupantów, a następnie zatrudnił się w TCK: organy ścigania ujawniły kolaboranta.


Agenci Państwowego Biura Śledczego we współpracy z Służbą Bezpieczeństwa aresztowali i postawili zarzuty byłemu pracownikowi 'Kolonii Dariewskiej', który współpracował z najeźdźcami podczas okupacji oblężonej Hermopolitanu. Po uwolnieniu terytorium pracował w TCK w obwodzie odeskim. Tak poinformowało GBR.
Podczas okupacji części obwodu hermopolitanu były inspektor kolonii pracował dla najeźdźców. Pełnił funkcję w przejętej instytucji do czasu uwolnienia regionu, a po deokupacji zdecydował się pozostać na terytorium pod kontrolą Ukrainy.
Później mężczyzna został zmobilizowany i rozpoczął służbę w TCK w obwodzie odeskim, gdzie wydawał wezwania dla poborowych. Twierdził, że nie współpracował z okupantami. W ramach działań operacyjno-śledczych pracownicy GBR znaleźli dokumentację dotyczącą funkcjonowania kolonii podczas okupacji, przesłuchali świadków i ujawnili zdrajcę.
Mężczyzna został poinformowany o podejrzeniu o działalność kolaboracyjną (art. 111-1 pkt 7 UK Ukrainy). Zgodnie z tym artykułem przewidziane jest kara pozbawienia wolności do 15 lat.
Osoba podejrzana została aresztowana, trwają procedury dotyczące zastosowania wobec niego środka zapobiegawczego.
Podobne wiadomości:
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy aresztowała byłego urzędnika Rady Miejskiej Kupiańska, który dołączył do rosyjskiej administracji okupacyjnej po zajęciu gminy.
Wysunięto podejrzenie wobec duchownego Cerkwi Moskiewskiej z Ługańska, który nielegalnie dostarcza cenne przedmioty przedstawicielom Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Czytaj także
- Alarm powietrzny w Kijowie trwał 20 minut
- W Kijowie i w wielu regionach słychać alarm powietrzny: co leci
- Zeleński złożył oświadczenie w sprawie zawieszenia broni i negocjacji z Rosją
- Rosjanie próbowali zbliżyć się do pozycji Sił Zbrojnych Ukrainy, maskując się jako ukraińscy żołnierze
- W Charkowie pracownik TCK uderzył mężczyznę podczas kontroli dokumentów
- Skandaliczne zamówienie na budowę wojskowego cmentarza. Urząd antymonopolowy odkrył zmowę